Pamiętasz czasy, gdy każdy nowy telefon komórkowy wyglądał zupełnie inaczej od poprzedniego? Gdy producenci puszczali wodze fantazji, tworząc urządzenia o kształtach, funkcjach i możliwościach, które dziś wydają się pochodzić z innej planety? Dzisiejsze smartfony są do siebie tak podobne, że czasem trudno je odróżnić bez spojrzenia na logo. Ale historia technologii mobilnych pełna jest odważnych eksperymentów, błyskotliwych pomysłów i projektów tak szalonych, że aż fascynujących.
Te nietypowe smartfony to nie tylko ciekawostki technologiczne – to świadectwa epoki, w której innowacja wygrywała z bezpieczeństwem handlowym. Niektóre z tych urządzeń wyprzedziły swoje czasy o dekady, inne stanowiły technologiczne ślepe uliczki. Wszystkie jednak mają jedną wspólną cechę: odwagę bycia innymi.
Dlaczego niektóre smartfony pozostają w pamięci na dekady?
Współczesny rynek smartfonów charakteryzuje się pewną monotonią designu. Prostokątne ekrany, podobne proporcje, identyczne układy przycisków – różnice sprowadzają się głównie do detali i specyfikacji technicznych. Nie zawsze tak było.
Złoty wiek eksperymentów przypadł na lata 2000-2015, gdy producenci aktywnie poszukiwali idealnej formuły na mobilne urządzenie. Nie było jeszcze ustalonego standardu, więc każda firma mogła pozwolić sobie na śmiałe eksperymenty. Rezultaty były różne – od genialnych rozwiązań, które powróciły po latach, po totalne porażki komercyjne.
Dlaczego warto poznać te historie? Po pierwsze, pokazują one naturalną ewolucję technologii – wiele dzisiejszych „innowacji” to tak naprawdę powrót do pomysłów sprzed lat. Po drugie, przypominają, że ryzyko i eksperyment są podstawą postępu technologicznego. Po trzecie, dowodzą, że użytkownicy wcale nie zawsze wybierają najbardziej zaawansowane rozwiązania – czasem prostota wygrywa z funkcjonalnością.
IBM Simon (1994) – prekursor nowoczesnych smartfonów
Zanim Apple „wynalazł” smartfon, IBM już sprzedawał urządzenie, które łączyło telefon z komputerem kieszonkowym. Simon Personal Communicator zadebiutował w 1994 roku jako pierwszy prawdziwy smartfon w historii – choć tego terminu jeszcze wtedy nie używano.
Urządzenie było rewolucyjne na każdym poziomie. Miał ekran dotykowy (bez fizycznej klawiatury!), kalendarz, książkę adresową, kalkulator, notatnik, pocztę elektroniczną i podstawowe gry. Użytkownik obsługiwał go rysikiem – rozwiązanie, które wydaje się dziś archaiczne, ale w tamtych czasach było przełomowe.
Simon ważył 510 gramów i mierzył 20 cm długości – prawdziwy gigant jak na standardy telefonów komórkowych lat 90. Bateria wytrzymywała zaledwie godzinę rozmów, a samo urządzenie kosztowało 1,100 dolarów (około 2,200 dolarów w dzisiejszych pieniądzach). Do tego dochodziły wysokie opłaty za transmisję danych.
Komercyjnie Simon był porażką – sprzedano łącznie około 50,000 egzemplarzy w ciągu sześciu miesięcy obecności na rynku. Technologia wyprzedziła potrzeby użytkowników i możliwości sieci telekomunikacyjnych. Infrastruktura nie była gotowa na transmisję danych, a cena odstraszyła większość klientów.
Ironią historii jest to, że wszystkie funkcje Simona – ekran dotykowy, e-mail, aplikacje, kalendarz – stały się standardem dopiero 13 lat później z premierą iPhone’a. IBM udowodnił, że bycie pionierem w technologii nie zawsze oznacza sukces komercyjny. Czasem trzeba poczekać, aż rynek i infrastruktura dogonią wizję.
Nokia N-Gage (2003) – gdy telefon chciał być konsolą
W 2003 roku Nokia miała śmiały plan: stworzyć urządzenie, które pokona Nintendo Game Boy na jego własnym boisku. Efektem była Nokia N-Gage, określana mianem „konsolofon” – hybrida telefonu komórkowego i przenośnej konsoli do gier.
Na papierze pomysł wydawał się genialny. N-Gage bazował na sprawdzonej technologii – systemie Symbian znanym z Nokii 3650 i 7650, procesorze ARM9 104 MHz, 3,4 MB pamięci wewnętrznej i kolorowym ekranie TFT. Obsługiwał Bluetooth, pozwalający na gry wieloosobowe, oraz karty MMC z grami.
Problem leżał w szczegółach realizacji. Żeby wykonać połączenie telefoniczne, trzeba było trzymać urządzenie bokiem, przykładając je do ucha najwęższą częścią – wyglądało to co najmniej dziwnie. Ekran miał pionową orientację, nieprzystosowaną do większości gier. A żeby zmienić grę, należało wyciągnąć baterię i wyjąć kartę MMC.
Biblioteka gier również rozczarowywała. Nokia zapowiadała tytuły od wielkich studiów, ale ostatecznie wydano tylko 58 gier oficjalnie. Dla porównania, Game Boy Advance miał w tym czasie setki dostępnych tytułów. Gry na N-Gage były drogie, a ich jakość często pozostawiała wiele do życzenia.
Komercyjnie N-Gage okazał się katastrofą. Do maja 2004 roku sprzedano zaledwie 600,000 sztuk pierwszego modelu (w tym tylko 3,000 w Polsce). Całkowita sprzedaż nie przekroczyła 3 milionów egzemplarzy. PC World umieścił N-Gage na 8. miejscu rankingu najgorszych konsol w historii.
Dlaczego N-Gage nie wypalił? Nokia chciała być wszystkim dla wszystkich – i nie była niczym konkretnym dla nikogo. Gracze wybierali Game Boy, biznesowi użytkownicy sięgali po tradycyjne telefony Nokia. Urządzenie nie znajdowało swojej grupy docelowej, a jego wady designu przeważały nad zaletami technologicznymi.
Nokia 7280 (2005) – elegancja bez kompromisów
Czasem odwaga designerska idzie tak daleko, że powstaje urządzenie całkowicie redefinujące kategorię produktu. Nokia 7280 była jednym z takich eksperymentów – telefonem, który wyglądał jak elegancki pendrive lub szminka, ale zdecydowanie nie jak tradycyjna komórka.
Urządzenie nie miało klawiatury w tradycyjnym rozumieniu. Zamiast tego posiadało niewielki ekran i cylindryczną powierzchnię sterowania przypominającą touchpad. Użytkownik poruszał się po menu za pomocą gestów palcem po tej powierzchni, co było niezwykle innowacyjne w 2005 roku.
Nokia 7280 była skierowana do konkretnej grupy – świadomych mody kobiet ceniących unikalny design ponad funkcjonalność. Telefon dostępny był w kilku eleganckych kolorach, a jego minimalistyczna forma robiła wrażenie na każdym przyjęciu czy spotkaniu biznesowym.
Problem polegał na użytkowności. Pisanie SMS-ów było mordęgą – brak fizycznej klawiatury oznaczał, że każda wiadomość wymagała precyzyjnych gestów i cierpliwości. Wykonywanie połączeń również nie należało do najłatwiejszych czynności. Menu, choć ładne wizualnie, było niepraktyczne w codziennym użytkowaniu.
Specyfikacja techniczna 7280 była skromna nawet jak na standardy 2005 roku – monochromatyczny wyświetlacz, podstawowa funkcjonalność telefoniczna, brak aparatu fotograficznego. Nokia postawiła wyłącznie na kartę designu, ignorując potrzeby funkcjonalne użytkowników.
Komercyjnie telefon nie odniósł sukcesu, ale stał się ikoną designu przemysłowego. Dziś egzemplarze 7280 to pożądane przedmioty kolekcjonerskie, doceniane za swoją unikalną estetykę. Urządzenie dowodzi, że czasem lepiej być pamiętanym za odwagę niż zapomnianym za przeciętność.
Nokia 3650 (2003) – klawiatura, która intrygowała i frustrowała
W tej samej epoce, gdy Nokia eksperymentowała z N-Gage, fiński gigant wprowadził na rynek telefon, który redefinował sposób wprowadzania tekstu na urządzeniach mobilnych. Nokia 3650 zastąpiła tradycyjną klawiaturę alfanumeryczną układem okrągłym, przypominającym tarczę starego telefonu.
Pomysł wydawał się logiczny z perspektywy ergonomii. Klawiatura została ułożona wokół nawigacyjnej powierzchni centralnej, co teoretycznie miało ułatwić dostęp do wszystkich przycisków jedną ręką. Każdy klawisz był równo oddalony od centrum, eliminując potrzebę wyciągania kciuka w różne strony.
Rzeczywistość okazała się mniej komfortowa. Użytkownicy musieli całkowicie przeorganizować swoje nawyki pisania SMS-ów. Cyfry były rozmieszczone w nietypowej kolejności – zamiast klasycznego układu 123 w pierwszym rzędzie, Nokia zastosowała układ 1-2-3-4 w pierwszym kole, 5-6-7-8-9 w drugim, a 0 na samym dole.
Nauka pisania na 3650 wymagała tygodni treingu, podczas gdy przesiadka na tradycyjną klawiaturę była natychmiastowa. W rezultacie większość użytkowników nigdy nie osiągnęła na tym telefonie tej samej prędkości pisania, którą miała na wcześniejszych modelach.
Technologicznie 3650 była solidna – system Symbian 6.1, kolorowy wyświetlacz 176×208 pikseli, aparat VGA, 4 MB pamięci wewnętrznej i slot na karty MMC. Pod względem funkcjonalności dorównywała topowym modelom 2003 roku.
Model nie powtórzył sukcesu klasycznych Nokii głównie ze względu na klawiaturę. Użytkownicy woleli funkcjonalne rozwiązania od innowacyjnych eksperymentów, szczególnie w tak podstawowej kwestii jak wprowadzanie tekstu.
YotaPhone (2013-2017) – rosyjska wizja przyszłości
W czasach, gdy wszyscy producenci ścigali się o najjaśniejsze i najszybsze ekrany, rosyjska firma Yota Devices poszła w zupełnie innym kierunku. YotaPhone to pierwszy na świecie smartfon z dwoma pełnoprawnymi wyświetlaczami – tradycyjnym AMOLED z przodu i rewolucyjnym ekranem E Ink z tyłu.
Technologia E Ink, znana z czytników e-booków, miała rozwiązać największy problem smartfonów – żywotność baterii. Ekran elektronicznego papieru pobiera energię tylko podczas zmiany obrazu, a wyświetlany obraz pozostaje widoczny nawet po całkowitym rozładowaniu urządzenia. YotaPhone pozwalał czytać książki, przeglądać powiadomienia i korzystać z podstawowych aplikacji przez wiele godzin bez wpływu na baterię.
YotaPhone 2, wprowadzony w 2014 roku, był najbardziej dopracowaną wersją tej koncepcji. Posiadał 5-calowy ekran AMOLED z przodu, 4,7-calowy dotykowy E Ink z tyłu, procesor Snapdragon 801, 2 GB RAM i 32 GB pamięci. Funkcja YotaSnap pozwalała przenieść dowolny screenshot na tylny ekran – idealne rozwiązanie do wyświetlania kart pokładowych, kodów QR czy map.
Rosyjska innowacja wyprzedziła swoje czasy o dekadę. Pomysł dwóch ekranów powrócił dopiero z Microsoft Surface Duo (2020) i Samsung Galaxy Z Fold, ale w formie składanych urządzeń. YotaPhone już w 2013 roku oferował funkcjonalność, którą dziś nazywamy „zawsze włączonym ekranem” (always-on display).
Dlaczego YotaPhone nie podbił świata? Cena była wysoka (około 2,500 zł), ekran E Ink działał powoli, a oprogramowanie nie było w pełni zoptymalizowane. Większość użytkowników woliła korzystać z szybkiego ekranu głównego niż uczyć się nowych nawyków. Firma zbankrutowała w 2019 roku po sprzedaży trzech generacji urządzeń.
YotaPhone to przykład genialnej idei wyprzedzającej możliwości technologiczne i gotowość rynku. Dziś, gdy czas pracy na baterii to główna bolączka smartfonów, a ecological sustainability staje się priorytetem, koncepcja dwuekranowego urządzenia zyskuje nowe życie.
Microsoft Kin (2010) – społecznościowy eksperyment za miliard dolarów
Historia Microsoft Kin to jedna z najkrótszych i najdroższych porażek w dziejach technologii mobilnych. Te „telefony społecznościowe”, jak nazywał je Microsoft, zostały wycofane ze sprzedaży po zaledwie sześciu tygodniach na rynku amerykańskim.
Microsoft zainwestował około miliarda dolarów w projekt Kin, który miał być odpowiedzią na iPhone’a i rosnącą popularność mediów społecznościowych. Firma wykupiła Danger Inc., twórców kultowego Sidekicka, i przez dwa lata rozwijała platformę dedykowaną dla „pokolenia społecznościowego” – użytkowników w wieku 15-30 lat.
Kin One i Kin Two oferowały unikalne podejście do social media. Główny ekran „Loop” agregował treści z Facebooka, Twittera i MySpace w jednym miejscu. Funkcja „Spot” pozwalała dzielić się treściami przez przeciąganie ich do zielonej kropki na dole ekranu. Wszystkie zdjęcia, filmy i wiadomości były automatycznie synchronizowane z chmurą Kin Studio.
Urządzenia były solidnie wykonane – produkowała je Sharp Corporation, dostarczając slider z ekranem dotykowym i wysuwaną klawiaturą QWERTY. Kin Two miał 8-megapikselowy aparat z nagrywaniem 720p, a oba modele oferowały integrację z platformą Zune do muzyki.
Problem leżał w pozycjonowaniu i cenie. Mimo że Microsoft targetował urządzenia w młodzież, operator Verizon wymagał drogie plany transmisji danych – 70 dolarów miesięcznie za telefon i internet. To stawiało Kin w bezpośredniej konkurencji z iPhone’em 3G, który kosztował 99 dolarów z kontraktem i oferował pełną funkcjonalność smartfona.
Dodatkowo Kin miał fundamentalne ograniczenia – brak sklepu z aplikacjami, niemożność instalowania dodatkowego oprogramowania, brak gier i kalendarza. Dla „telefonu społecznościowego” brakowało też komunikatorów instant messaging – funkcji podstawowej dla młodzieży.
Sprzedaż była katastrofalna – mówi się o mniej niż 10,000 sprzedanych egzemplarzy, choć niektóre źródła sugerują, że było to zaledwie 500 sztuk. Microsoft cicho wycofał urządzenia ze sprzedaży już 30 czerwca 2010 roku i przeniósł zespół do rozwoju Windows Phone 7.
Motorola Aura (2008) – szwajcarska precyzja spotyka technologię
W czasach kryzysu finansowego 2008 roku Motorola zdecydowała się na jeden z najbardziej ekstrawaganckich projektów w historii telefonii. Aura to telefon, który kosztował więcej niż samochód i był bardziej dziełem sztuki niż narzędziem komunikacji.
Najważniejszym elementem Aury był idealnie okrągły wyświetlacz wykonany z pojedynczego kawałka szkła szafirowego o grubości 62 karatów. Mechanizm obrotowy, inspirowany szwajcarskimi zegarkami mechanicznymi, składał się z ponad 700 elementów ze stali nierdzewnej wykonanych z precyzją do 0,1 mikrometra.
Telefon był produkowany ręcznie w szwajcarskiej manufakturze przez wykwalifikowanych zegarmistrzów. Każdy egzemplarz przechodził 38-etapowy proces kontroli jakości. Obudowa była wykrywana ze stali nierdzewnej 316L (tej samej, której używa się w branży lotniczej), a wnętrze wyłożone prawdziwą skórą.
Specyfikacja techniczna była drugorzędna – 2-megapikselowy aparat, 2 MB pamięci, podstawowe funkcje multimedialne. Aura była telefonem GSM bez możliwości 3G, co w 2008 roku już stanowiło ograniczenie. Bateria wytrzymywała około 7 dni w trybie czuwania.
Cena wynosiła 2,000 euro (około 10,000 złotych w dzisiejszych pieniądzach), co czyniło Aurę jednym z najdroższych telefonów komercyjnych w historii. Do każdego egzemplarza dołączano certyfikat autentyczności i eleganckie opakowanie przypominające pudełko na biżuterię.
Motorola wypuściła tylko 1,000 egzemplarzy Aury, z których każdy miał unikalny numer seryjny. Dzisiaj sprawne urządzenia to poszukiwane przedmioty kolekcjonerskie, osiągające na aukcjach ceny przekraczające pierwotną wartość. Aura dowodzi, że technologia może być nie tylko funkcjonalna, ale i piękna.
Samsung W2018 (2017) – luksusowy powrót do korzeni
W erze dominacji bezramkowych smartfonów Samsung zaskoczył rynek, wprowadzając telefon z klapką wyposażony w flagową specyfikację. W2018 to dowód, że nostalgia połączona z nowoczesnymi technologiami może stworzyć wyjątkowy produkt premium.
W2018 łączył klasyczną formę z najnowszymi rozwiązaniami technicznymi. Urządzenie posiadało dwa 4,2-calowe ekrany Super AMOLED o rozdzielczości Full HD oraz procesor Qualcomm Snapdragon 835 z 6 GB RAM. Główny aparat oferował rekordową przysłonę f/1.5 – jaśniejszą niż w ówczesnych flagowcach LG czy Huawei.
Samsung skierował urządzenie do najbogatszych klientów w Chinach, gdzie telefony z klapką ciągle są symbolem luksusu i prestiżu. Złota obudowa, premium materiały i ekskluzywne wykończenie miały przyciągnąć nabywców ceniących tradycyjne formy ponad nowoczesność.
Specyfikacja była imponująca – Android 7.1.1 z możliwością aktualizacji do Oreo, 64/128 GB pamięci wewnętrznej, obsługa kart microSD do 256 GB, bateria 2,300 mAh z szybkim ładowaniem, NFC, wodoodporność i asystent Bixby. Dodatkowo telefon oferował fizyczną klawiaturę i podwójny wyświetlacz.
Cena wynosiła około 2,000 dolarów (około 8,000 złotych), co plasowało W2018 w segmencie ultra-premium. Samsung udowodnił, że istnieje nisza klientów gotowych płacić premium za unikalne wzornictwo połączone z najnowszymi technologiami.
W2018 pokazał również, że „stare” formy mogą być inspiracją dla przyszłych innowacji. Kilka lat później Samsung wprowadził Galaxy Z Flip – składany smartfon inspirowany telefonami z klapką, który stał się jednym z najpopularniejszych urządzeń w kategorii folderów.
Red Hydrogen One (2018) – holografia w twojej kieszeni
Red Digital Cinema, znana z produkcji profesjonalnych kamer 8K, zdecydowała się na ekspansję do świata smartfonów z urządzeniem tak nietypowym, jak ich główny biznes. Hydrogen One to pierwszy telefon na świecie z ekranem holograficznym 4V (4-View).
Technologia „Holographic 4-View” pozwalała wyświetlać content 3D bez konieczności używania specjalnych okularów. Ekran wykorzystywał difraktowanie światła tła do tworzenia efektów głębi, umożliwiając oglądanie zdjęć i filmów z efektem przestrzennym. Red zapewniał, że to przełom porównywalny z przejściem z czerni-bieli do koloru.
Urządzenie było masywne i charakterystyczne – aluminiowo-kevlarowa obudowa inspirowana obiektywami kamer Red, 5,7-calowy ekran, procesor Snapdragon 835 z 6 GB RAM i bateria 4,500 mAh. Dual aparaty (12 MP każdy) mogły nagrywać materiał w formacie H4V oraz tradycyjnym 3D i 2D.
Red planował cały ekosystem wokół Hydrogen One. Telefon miał działać jako viewfinder dla planowanej kamery 8K Red Lithium, a specjalne piny na bokach miały umożliwiać podłączanie modułów rozszerzających funkcjonalność. Niestety, większość tych planów nigdy nie została zrealizowana.
Cena 1,295 dolarów za wersję aluminum i 1,595 dolarów za titanium czyniła Hydrogen One jednym z najdroższych Androidów na rynku. Do tego dochodziły opóźnienia w dostawie – urządzenie było pierwotnie planowane na lato 2018, ale dotarło do klientów dopiero w listopadzie.
Komercyjnie Hydrogen One okazał się porażką. Efekt holograficzny działał tylko z dedykowanym contentem, którego było bardzo mało. Większość recenzentów krytykowała słabą jakość wyświetlania, powolne działanie i wysoką cenę. Red zakończył projekt w 2019 roku, skoncentrował się na swoim podstawowym biznesie kamer.
Blackphone (2014) – odpowiedź na cyfrową inwigilację
W erze po aferze z Edwardem Snowdenem, gdy świat dowiedział się o skali rządowej inwigilacji cyfrowej, szwajcarski kryptograf Phil Zimmermann (twórca PGP) postanowił stworzyć telefon, który rzeczywiście chroni prywatność użytkowników.
Blackphone, powstały we współpracy z hiszpańską firmą Geeksphone, działał na specjalnie zmodyfikowanej wersji Androida o nazwie PrivatOS. System oferował szyfrowane połączenia głosowe i wideo, bezpieczną wymianę wiadomości tekstowych, anonimowe przeglądanie internetu przez VPN oraz zaawansowane zarządzanie uprawnieniami aplikacji.
Urządzenie posiadało 4,7-calowy ekran HD, procesor Tegra 4i, 1 GB RAM, 16 GB pamięci wewnętrznej i baterię 2,000 mAh. Specyfikacja była średnia jak na standardy 2014 roku, ale Blackphone konkurował funkcjami bezpieczeństwa, nie wydajnością. Cena wynosiła 629 dolarów.
Główną zaletą był pakiet aplikacji Silent Circle – Silent Phone do szyfrowanych rozmów, Silent Text do bezpiecznych wiadomości i Silent Contacts do zarządzania książką telefoniczną. Wszystkie dane były szyfrowane końcowo-końcowo, a klucze nie opuszczały urządzenia użytkownika.
Blackphone miał jednak fundamentalny problem bezpieczeństwa. Podczas konferencji Def Con w Las Vegas w 2014 roku, haker Justin Case zrootował urządzenie w zaledwie 5 minut, nie potrzebując nawet odblokowania bootloadera. Znaleziono trzy poważne luki w oprogramowaniu, co podważyło reputację „najbezpieczniejszego telefonu na świecie”.
Mimo problemów, Blackphone zapoczątkował trend smartfonów privacy-first, który dziś kontynuują firmy jak Purism z Librem 5 czy Pine64 z PinePhone. Urządzenie udowodniło, że istnieje zapotrzebowanie na telefony stawiające prywatność ponad wygodę i funkcjonalność.
Lekcje z historii: dlaczego te innowacje wyprzedziły swoje czasy?
Analizując historie tych dziesięciu nietypowych smartfonów, wyłania się kilka uniwersalnych prawd o innowacjach technologicznych i zachowaniach konsumenckich.
Pierwsza lekcja: timing jest kluczowy. IBM Simon oferował funkcjonalność iPhone’a 13 lat przed jego premierą, ale infrastruktura telekomunikacyjna i nawyki użytkowników nie były gotowe na tak zaawansowane urządzenie. YotaPhone wyprzedził trend always-on display o dekadę, ale ekrany E Ink były zbyt powolne, a oprogramowanie niewystarczająco zoptymalizowane.
Druga nauka: użytkownicy cenią prostotę ponad innowację. Nokia 3650 z okrągłą klawiaturą była ergonomicznie przemyślana, ale wymagała przeorganizowania nawyków pisania. Microsoft Kin oferował zaawansowaną integrację z mediami społecznościowymi, ale brakowało mu podstawowych funkcji smartfona. Prostota iPhone’a wygrała z kompleksowością konkurencji.
Trzecia prawda: cena ma znaczenie, ale nie zawsze decyduje. Motorola Aura kosztowała fortunę, ale znalazła swoją niszę klientów ceniących luksus. Red Hydrogen One również był drogi, ale oferował zbyt mało za swoją cenę. Blackphone miał rozsądną cenę, ale problemy z bezpieczeństwem zniszczyły jego reputację.
Te nietypowe smartfony przypominają nam, że postęp technologiczny nie jest liniowy – niektóre innowacje potrzebują lat, żeby dojrzeć i zostać zaakceptowane przez użytkowników. Dziś składane ekrany, always-on display czy zaawansowane zabezpieczenia to standardowe funkcje, ale kiedyś były śmiałymi eksperymentami odważnych wizjonerów.
Historia technologii mobilnych pokazuje, że bycie pierwszym nie zawsze oznacza bycie najlepszym. Te nietypowe smartfony to pomniki odwagi designerskiej i inżynieryjnej – przypominają, że bez eksperymentów i porażek nie byłoby postępu. Każdy z dzisiejszych „nudnych” prostokątnych smartfonów zawiera w sobie DNA tych odważnych prekursorów.
To również Cię zainteresuje
-
Android i iOS to nie wszystko – mniej znane systemy dla smartfonów
-
Jaki smartwatch dla seniora kupić – ranking polecanych smartwatchy dla seniorów
-
Jaki smartwatch dla dziecka kupić? Ranking polecanych zegarków dla dzieci
-
Jaki smartwatch do 2000 zł kupić – ranking polecanych smartwatchy do 2000 zł
-
Jaki smartwatch do 1500 zł kupić – ranking polecanych smartwatchy do 1500 zł
